-Widzę,że bardzo interesujesz się moją osobą-uniósł brew i zrobił krok do przodu.
Zaśmiałam się ironicznie.
-Chciałbyś-zmrużyłam oczy.
-Czyżby?-uśmiechnął się.
Czemu on raz wygląda jakby miał mnie zabić a za chwilę jak słodki szczeniak?
-Słuchaj-stanęłam bliżej niego-nie jestem pustą dziunią która przy pierwszym spotkaniu rozchyli przed tobą nogi.W ogóle tego nie zrobię nawet przy pięćdziesiątym-zbliżyłam się jeszcze o krok-nie jestem też miła,nie będę zachwycać się twoimi niebieskimi oczami,ani dołeczkami w policzkach,ani tym seksownym kolczykiem w wardze
Kurwa.
-Uważasz,że jestem seksowny?-uniósł brew.
-Po pierwsze-zaczęłam-powiedziałam że kolczyk jest seksowny,nie ty.Po drugie,jeśli już mam cię oceniać,jesteś impulsywny i chyba masz schizofrenie.
Chłopak wybuchł śmiechem.
-Co mam?Schizofrenie?Jesteś jebnięta-powiedział łapiąc się za brzuch.
-Wolę być jebnięta,niż taka żałosna jak ty-wywróciłam oczami.
-Jestem żałosny?Przecież widzę jak reagujesz,gdy mnie widzisz
Tym razem to ja parsknęłam dzikim śmiechem.
-Masz rację-odgarnęłam włosy do tyłu-przyprawiasz mnie o mdłości.
-A ty mnie o napady śmiechu.Jeszcze w życiu nie widziałem tak pyskatej laski
-Jestem wyjątkowa.
-I jebnięta-ledwo powstrzymał śmiech.
Wywróciłam oczami.
-Masz jakieś tiki?-zapytał wciąż szydząc ze mnie.
-Przepraszam?-wykrztusiłam.
-Cały czas kręcisz oczami,to mogą być objawy schizofreni,lepiej uważaj-znowu z jego ust wydobył się rechot.
-Robię to,gdy jestem zirytowana,czyli teraz tobą,idioto-powiedziałam.
-Nieźle ci idzie,jak na taką babusię
Babusię?
-Ta babusia jest podrywana przez więcej chłopaków,niż ty widziałeś w swoim gangsterskim życiu-burknęłam.
-Nie jestem gangsterem,jestem towarzyski-zaprzeczył.
-Jeśli gadasz tak ze swoimi laseczkami,to im współczuję.
-Czyli teraz twierdzisz,że jesteś jedną z nich?
Cholera jasna,nigdy jeszcze nie prowadziłam z nikim tak długiej wymiany zdań.
-Wiesz co?Najlepiej to zabieraj swój tyłek i wróć tam skąd przyjechałeś-syknęłam.
Jego twarz kompletnie pociemniała.
-Nie jesteś moją matką,więc gówno cię obchodzi co robię i gdzie mieszkam
-Ja ci powiem co robisz,manipulujesz ludźmi i robisz z siebie idiotę na każdym kroku.Oh,nie zastąpię ci matki,racja,może wolisz żebym poudawała twojego tatusia?
Chłopak zacisnął pięści.
-Słuchaj kurwa-podszedł do mnie-lepiej zabieraj swoją dupę i zejdź mi z oczu.-ostrzegł mnie.
Potrząsnęłam głową.Nie miałam ochoty ciągnąć rozmowy z takim debilem.
Zeszłam po schodach i zaczęłam szukać drzwi wyjściowych.Byłam zdenerwowana.Po paru minutach znalazłam drzwi i wyszłam nie informując nikogo w środku.Wyciągnęłam telefon z torebki a na ekranie zobaczyłam godzinę prawie dwunastą.Nie zważając na późną porę,szłam przed siebie,prosto do domu.Nagle usłyszałam niski głos.
-Paniusiu,pani poczeka-męski śmiech rozległ się za moimi plecami.
Nie,nie,nie.
Gwałtownie przyśpieszyłam.
-No chodź,zabawimy się trochę-powtórzył.
Głos zaczął mnie doganiać,nim się obejrzałam,biegłam ile miałam sił w nogach.Już prawie zostawiłam go w tyle,ale nagle poczułam szarpnięcie.
Wysoki mężczyzna złapał mnie mocno za ramię,próbowałam wyrwać się z jego uścisku,ale nie miałam wystarczająco dużo siły.Przycisnął mnie do ściany.
-Zostaw mnie,sukinsynie!-krzyknęłam dopóki nie zasłonił mi ust ohydną dłonią
-Ktoś tu jest wyszczekany,przydała by ci się lekcja dobrego wychowania-na jego twarzy pojawił się chory uśmiech.
Z moich oczu zaczęły lecieć łzy,nikogo nie było,nikt nie mógł mi pomóc.Jego ręka zaczęła wędrować pod moją bluzkę,prosto do mojego stanika.Próbowałam go kopać,krzyczeć i pluć,ale nic nie poskutkowało.
-Zostaw ją-usłyszałam dość znajomy głos ,a w sercu poczułam ulgę.
Mimo tego,koleś nadal mnie obmacywał.Tym razem wsadził dłoń pod spodnie,a ja marzyłam tylko o tym,aby to się już skończyło.
-Powiedziałem kurwa,że masz ją zostawić!-chłopak podbiegł i uderzył pięścią w jego twarz kilkakrotnie.
Nie zdejmując kaptura,złapał mnie za rękę.
-Chodź-powiedział stanowczym głosem Luke.
Z moich oczu lały się łzy.Na samą myśl o tym co stało się minutę temu,chce mi się rzygać.
-Za bardzo pyskujesz,mówiłem ci-powiedział i nadal ciągnął mnie za rękę-nie chcesz nawet chyba myśleć,co by się
stało,gdybym tu nie przyszedł?
Pokiwałam głową.
-A teraz odprowadzę cię do domu,bo chyba nie wiesz,że dziewczynki nie chodzą w nocy same po mieście.-powiedział.
Milczeliśmy całą drogę.Gdy dotarliśmy na miejsce,sięgnęłam do torebki.Był telefon,były gumy,ale nie było kluczy.Jęknęłam głośno.Co teraz?
-Nie mam kluczy-powiedziałam robiąc zawiedziony wyraz twarzy.
Usiedliśmy na trawie,zastanawiając się,jak wejść do środka.
-A okno?-zapytał-jest otwarte?
No tak,okno!
Obeszliśmy dom i poszliśmy do mojego okna,jednak mam szczęście bo było otwarte,a mamy i tak nadal nie było,bo jest w delegacji.
-Podsadzę cię,a ty wsadź rękę i otwórz je szerzej-oblizał wargi i podsadził mnie.
Zrobiłam to co powiedział i wsunęłam się do środka.
-Dziękuję-powiedziałam i otarłam łzy dłonią.
Nie pamiętam kiedy ostatnio płakałam.Było to chyba po śmierci taty.
-Nie ma sprawy-rzucił i odwrócił się żeby odejść.
Ale nie tak miało być.
-Luke?-pierwszy raz wypowiedziałam przy nim jego imię.
Zatrzymał się i odwrócił.
-Hm?
Przełknęłam ciężko ślinę.
-Wejdziesz do środka?Jestem sama i..nie chcę być teraz sama-oblizałam wargi.
Każda część mnie błagała by się zgodził.
Bez słowa podszedł do parapetu i zwinnym ruchem wszedł do domu,po czym zamknął za sobą okno.Podszedł do łóżka i usiadł na nim.Zrobiłam to samo.Siedzieliśmy w ciszy.
-Chesz coś do picia?-zapytałam chcąc zmienić tą niekomfortową atmosferę.
-Jasne-odpowiedział.
Odkąd pobił tego gościa,ma cały czas taki sam wyraz twarzy.Przeraża mnie to trochę.
Poszłam do kuchni po sok i dwie szklanki a następnie wróciłam do blondyna.Nalałam napoju do naczynia i podałam chłopakowi.Wziął je ode mnie i wstał,po czym podszedł do komody na której stały zdjęcia oprawione w ramki.
-Widzę,że masz dobry kontakt z mamą-powiedział w końcu.
Moje serce oszalało.
-Można tak to ująć.-odpowiedziałam.
Chwycił do ręki najgorsze zdjęcie.To które powinno już dawno być wyrzucone,spalone,zniszczone.
-To twój tata?-zapytał.
Kiwnęłam głową i poczułam ciężką kulę
w gardle.Nie chciałam żeby ciągnął tą rozmowę.Wolałam,żeby zaczął mnie wyzywać,to było mniej bolesne.
-Jesteś do niego bardzo podobna,gdzie pracuje?Chyba go gdzieś widziałem
Poczułam,że moje nogi są jak z waty.Momentalnie zbladłam.
-On nie żyje-wyjąkałam-to ostatnie nasze wspólne zdjęcie,tuż przed jego wypadkiem.
Do moich oczu zaczęło napływać mnóstwo łez.Nim się zorientowałam,płakałam jak bóbr.Poczułam jego ręce na swoich plecach.Położyłam mu głowę na ramieniu i mocno go przytuliłam.Potrzebowałam tego,potrzebowałam bliskości drugiej osoby już od dłuższego czasu.
-Czemu najlepsze osoby umierają,a największe chuje wciąż chodzą po Ziemi?-wyjąkałam przez łzy.
Chłopak westchnął.
-Zadaję sobie to pytanie od sześciu lat,Skyler.
Spojrzałam w jego oczy.
-Mój tata odszedł kiedy miałem dwanaście lat-zauważyłam jak nerwowo gryzie wnętrze policzka-dlatego mnie dzisiaj tak wkurwiłaś,gdy nawiązałaś do sprawy ojca.
-Oh,nie zastąpię ci matki,racja,może wolisz żebym poudawała twojego tatusia?
Jezu.
-Przepraszam,nie..-powiedziałam.
-To nie twoja wina,skąd miałaś wiedzieć-przerwał i spojrzał mi w oczy.
Zbliżyłam się do niego tak,że nasze twarze dzieliły jedynie milimetry.
Spojrzałam na jego wargi,a on zrobił to samo.
Nagle złączył nasze usta w pocałunku.Bez zastanowienia pogłębiłam go.
Jęknęłam,gdy jego kolczyk wbijał mi się w dolną wargę.Chłopak przewrócił mnie na plecy tak,że był teraz nade mną.Przyciągnęłam go bliżej siebie.
Oboje tego potrzebowaliśmy.
Potrzebowaliśmy uciec od wspomnień.
Jego usta wędrowały po całym moim ciele,a ja tylko leżałam sparaliżowana pod jego dotykiem,co jakiś czas szarpiąc go za włosy.Cholera.
________________
Czemu wciąż budzi mnie to głupie słońce?Powinnam zasłaniać na noc rolety.Wsadziłam głowę pod poduszkę,chcąc zostać tam na zawsze.
Nagle przypomniałam sobie wydarzenia,które miały miejsce w nocy.
-Luke?-zapytałam.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Świetny rozdział! Zresztą jak zawsze, hah. Aw, nareszcie się pocałowali <3
OdpowiedzUsuńCudny! Czekam na następny
OdpowiedzUsuń